Music

niedziela, 21 czerwca 2015

Prolog

Prolog


 Jak naprawdę wyglądał tamten świat ? Dla obywateli, którzy nigdy nie ruszyli się dalej niż do miasta obok, Atray było wszystkim. Nikt nie potrzebował badać świata bardziej, niż od zachodnich Gór Czarnych, aż po piaski Karimy na wschodzie. Przeciętnym wieśniakom pasowało mieszkanie w starych, przemokniętych chatach na bezdrożach. Praca na rzecz tamtejszych władz była jedyną szansą na zarobek i utrzymanie. Całe dnie spędzali na polach, więc żaden ani nie pomyślał o wyprawie poza granice swojego regionu. W miastach żyło się o wiele lepiej. Niektóre bardziej, inne mniej rozwinięte. Tam jednak zdawano sobie sprawę, że Atray jest wyłącznie ogromnym półwyspem, jedną z wielu krain na świecie. Podzielone na kilkanaście prowincji, w tym każda mogąca pochwalić się własnymi prawami. Do władzy dochodzili zazwyczaj ci, którzy oferowali ludziom najwięcej. Największym przekleństwem Atray był Warosh – klan zrzeszający ze sobą złodziei, morderców i wszystkich dotkniętych ręką Bruasha. Rozproszeni po regionach siali postrach, starając się wyłącznie o zysk i korzyści. 
 Jak każda kraina, Atray miało również swoją legendę. Mianem stwórców określano dwa bóstwa, Moresa i Bruasha. Wierzono, że byli to bracia, jednak nie każdy się z tym zgadzał. Niezmiennym elementem legendy pozostawał konflikt między nimi. Mores był bóstwem przychylnym dla pierwszych ludzi. Uczył ich wzajemnej pomocy i miłości. W zamian za jego nauki ludzie składali liczne ofiary, najczęściej w postaci płodów ziemi. Nie dało się ukryć, że Bruash stał najczęściej na drugim miejscu, symbolizując te mniejsze wartości. Zawładnęła nim zazdrość i obudził w sobie moc zupełnie przeciwną do tej, którą prezentował jego brat. Pragnął zemsty na niewdzięcznych mu ludziach,więc skierował ich przeciw sobie. Mores widząc, jak jego dzieło zaczęło podupadać, wystąpił przeciw Bruashowi. Nie znajdując porozumienia stoczyli między sobą pojedynek, obracając Atray w ruinę. Mówi się, że ostatecznie walka zakończyła się w pewnej świątyni, której istnienia nigdy jednak nie udowodniono. Z racji, że bracia dysponowali takim samym zasobem mocy, to żaden nie był w stanie pokonać drugiego. Resztki swych sił zamknęli w dziesięciu kryształach, według legendy później rozrzuconych po całym Atray. 
Życie toczyło się dalej. Ci, którym udało się przeżyć chaos, tworzyli rodziny i powoli zaludniali krainę, odbudowując jej dawną świetność. Z czasem narodziły się nowe legendy. Dziesięć kryształów uznano za córki i synów wielkich braci. Każdemu nadano własne imię i każde wyznawano, jak niegdyś stwórców. Na tym etapie legendy stawały się rzeczywistością, gdyż dziesięć takowych kryształów faktycznie istniało. Z początku były chronione przez ludzi, jednak z biegiem czasu stały się one zwykłym łupem i często nic nie wartym dla najeźdźcy kamieniem. Celem poszukiwaczy było zgromadzenie ich wszystkich w świątyni, będącej ostatnim miejscem starcia Bogów. Pod wpływem odpowiedniego zaklęcia wypowiadający mógł zbudzić jednego z braci, by uczynić Atray krainą pokoju lub wiecznej wojny i cierpienia. Warosh wyznawali wyłącznie Bruasha, więc ich celem było odnalezienie kryształów i zbudzenie swojego nauczyciela. 
 Dopóki nikt nie znał położenia świątyni, kraina pozostawała bezpieczna. Kryształy przepadły. Ukryte przed poszukiwaczami czekają w najgłębszych zakamarkach zarówno Atray, jak i całego świata.